Siatkówka. Awantura w związku z piłką

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przetargu na kilkanaście tysięcy piłek dla siatkarskiej młodzieży. Kontrolę w PZPS zleciło Ministerstwo Sportu. Związek jest spokojny, że postępuje zgodnie z prawem

Od 2 listopada prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie "przyjmowania w 2012 r. korzyści majątkowej albo jej obietnicy w zamian za nadużycie uprawnień przez osoby pełniące funkcje kierownicze w Polskim Związku Piłki Siatkowej w związku z organizacją przetargu na dostawę sprzętu sportowego, co mogło wyrządzić Związkowi szkodę majątkową".

Chodzi o ponad 16 tys. piłek, które w ministerialnym programie miały być rozdane powstającym Szkolnym Ośrodkom Siatkarskim.

W pierwszym przetargu ogłoszonym pod koniec sierpnia zamówiono 18-panelowy model z certyfikatem światowej federacji (FIVB). Kryterium wyboru była wyłącznie cena. - Używana w profesjonalnych rozgrywkach w kraju i na świecie "Mikasa" ma osiem paneli, czeska "Gala" dziesięć. Oczywiście mają certyfikat FIVB. Jedynym znanym mi producentem, który spełnia warunki przetargu, jest "Molten" - mówi radca prawny Krystian Szulc, przedstawiciel "Gali" na Polskę i pełnomocnik prawny "Mikasy".

- "Molten" kosztuje 145 zł, "Mikasa" - 129 zł, "Gala" - 81,99 zł. Powiadomiłem Ministerstwo Sportu o nieuczciwym prowadzeniu przetargu. Faworyzowany jest jeden producent, który zresztą zmonopolizował rynek siatkarski w Polsce - mówi Szulc.

12 września ministerstwo anulowało przetarg, a PZPS ogłosił nowy, nie precyzując już, ile paneli musi mieć piłka, ale zmieniając kryteria wyboru: 80 proc. to cena, 20 proc. termin realizacji. Wyznaczono go na koniec roku.

- W tak krótkim czasie nie da się ich wyprodukować, a kto trzyma 16 tys. piłek w magazynie? "Mikasa" i "Gala" były w stanie zrealizować w pełni zamówienie do końca lutego 2013 r., przesyłając piłki partiami już po rozstrzygnięciu przetargu - mówi Szulc.

Ale "Gala" i tak wystartowała. Jak twierdzi Szulc, po to, by mieć powód do wszczęcia sprawy. - Złożyłem doniesienie do prokuratury, która uznała, że należy przeprowadzić dochodzenie. Wykazałem, że na "Moltena" wydano by 2 mln 116 tys. zł, na "Galę" 1 mln 226 tys. Różnica cen daje 80 proc. zamówienia. O tyle więcej piłek dostałyby szkoły. To marnotrawstwo publicznych pieniędzy - tłumaczy Szulc i dodaje: - W kolejnym przetargu, 26 listopada, w ogóle nie startowaliśmy. Nie było sensu. Też czas realizacji zamówienia wyznaczono na koniec roku.

Rozmawialiśmy wczoraj z jednym z trenerów grup młodzieżowych. Stwierdził, że nie zna sprawy, ale nie wyobraża sobie teraz pracy z inną piłką niż zamówiony przez PZPS "Molten". - Młodzież ją czuje, jest twarda, lepiej uczy się na niej siatkówki - mówił, prosząc o nie ujawnianie nazwiska.

W PZPS są spokojni, twierdzą, że postępują zgodnie z prawem. - Z publicznych pieniędzy musimy rozliczyć się do końca roku, nie mogliśmy czekać z tym do lutego, bo nie dostalibyśmy dotacji - wyjaśnia Andrzej Lemek, sekretarz generalny PZPS. Marta Ciosek z działu administracyjno-prawnego dodaje, że związek działa w oparciu o prawo cywilne. - A szkoda, bo gdyby w przypadku Szkolnych Ośrodków Siatkarskich obowiązywała ustawa o zamówieniach publicznych, przetarg przeprowadziłoby ministerstwo i nie byłoby podejrzeń o nieuczciwość. A tak wyprowadza się publiczne pieniądze spod nadzoru. Ministerstwo wiedziało o tym i nic nie zrobiło - komentuje Szulc i pyta: - Dlaczego nie przeprowadzono przetargu od razu na wszystkie piłki? Czasu na realizację zamówienia byłoby więcej.

Według naszych informacji prokuratura bada, czy w momencie ogłaszania przetargów zwycięzca miał już piłki w magazynie.

- Kontrolujemy szczegółowo, co dzieje się ze środkami na Szkolne Ośrodki Siatkarskie, bo to budżetowe pieniądze - mówi rzecznik Ministerstwa Sportu Katarzyna Kochaniak. - Niezależnie od tego, co ustali prokuratura, a pisma w tej sprawie już do nas dotarły, od nowego roku wprowadzamy szczegółową kontrolę wydatków na SOS.

Siatkarskie Ośrodki Szkolne to projekt PZPS i byłego wicepremiera Waldemara Pawlaka. Na bazie istniejących już publicznych placówek samorządowych powstają w nich klasy 20 uczniów. Przejdą oni ujednoliconą edukację siatkarską. Najzdolniejsi zostaną przyjęci do istniejących od dawna Szkół Mistrzostwa Sportowego.

Przed wyborami wicepremier obiecał na SOS nawet 50 mln zł. Z powodu kryzysu kwota spadła do 30 mln zł. Dotychczas na sport młodzieżowy we wszystkich dyscyplinach ministerstwo przeznaczało 49,5 mln zł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.