Śląskie gminy rezygnują z boisk, bo są drogie

- Teraz możemy już tylko trzymać kciuki i modlić się, żeby jesień była ładna - mówią w śląskich samorządach, które chcą budować Orliki. Do tej pory 15 z nich ogłosiło przetarg na budowę boiska.

W województwie śląskim do końca roku ma powstać 40 boisk w ramach rządowego programu "Orlik 2012". Z listy wypadły Katowice, Chorzów, Jastrzębie Zdrój i Krzepice. - Na ich miejsce wskoczyły już Żory i Lyski. Z dwoma kolejnymi gminami prowadzimy rozmowy - mówi Janusz Raczek, dyrektor wydziału turystyki i sportu w śląskim urzędzie marszałkowskim.

Powody, dla których gminy rezygnują, są różne. Katowice i Jastrzębie Zdrój wycofały się z tegorocznej listy i przeniosły projekt na następny rok. - Zamiast gotowego projektu dostaliśmy tylko koncepcję. Termin był zbyt krótki, a nie chcemy nic robić na wariackich papierach - przekonuje Waldemar Bojarun z katowickiego urzędu miejskiego.

Inni rezygnują, bo według nich podany przez ministerstwo szacunkowy koszt miliona złotych to cena wzięta z sufitu. Kosztorysy przygotowane przez śląskich samorządowców wahają się od 1,3 do nawet 2 mln zł.

- Wszystko da się zrobić o wiele taniej. Można zrezygnować z narzuconej w programie szatni, wysokiego na cztery metry płotu i ośmiu masztów oświetleniowych. Wtedy też odpada utrzymywanie pracownika, którego musi zatrudnić gmina. Budujemy takie boiska w mieście od kilku lat. Są przeznaczone do pięcioosobowej piłki nożnej. Ich utrzymanie jest bezkosztowe, są funkcjonalne i doskonale się sprawdzają - tłumaczy Marek Kopel, prezydent Chorzowa. Chorzowskie rozwiązanie Kopel w najbliższym czasie przedstawi ministrowi sportu. - To mógłby być tańszy wariant Orlika, który na pewno zaakceptuje więcej gmin - przekonuje.

Ale są i tacy, którzy po prostu szukają oszczędności. W Bielsku-Białej początkowo Orlik miał kosztować prawie 2 mln zł. Po "odchudzeniu" boiska cenę udało się zbić do 1,3 mln zł. Jak tłumaczy Marek Sokołowski, dyrektor Bielsko-Bialskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, w nowym projekcie ogrodzone zostały tylko boiska, a ich rozmiary zmniejszone. Miasto finalizuje też rozmowy z Ministerstwem Sportu odnośnie całkowitej rezygnacji z budowy szatni - tuż obok stoi budynek, który może się nadawać do tego celu.

Gminy toczą prawdziwy wyścig z czasem nie tylko dlatego, że do końca roku muszą zamknąć i rozliczyć cały projekt. To konieczny warunek, żeby dostały pieniądze z budżetu państwa i urzędu marszałkowskiego (od każdego po 330 tys. zł). Boją się, że lada dzień ceny materiałów do budowy Orlików poszybują w górę i ciężko będzie znaleźć wykonawcę.

- Ciągle śledzimy stronę internetową Orlika i z niepokojem patrzymy, jak co dzień kilkanaście nowych gmin ogłasza przetargi. Kto to wszystko wybuduje i za jaką cenę? - martwi się Rozalia Mańka, naczelniczka wydziału inwestycji w magistracie w Rudzie Śląskiej. Miasto chce za 1,8 mln zł wybudować Orlika w parku dworskim. Wczoraj urzędnicy zamieścili ogłoszenie o przetargu. - Pozostaje nam czekać na oferty z korzystną ceną i liczyć, że nikt się nie odwoła. Prace najpóźniej muszą zacząć się w sierpniu. Jeśli cała procedura przetargowa będzie się przedłużała, zrezygnujemy. Nie da się wybudować takiego boiska, kiedy zacznie padać albo przyjdą przymrozki. A bubla nie chcemy - mówi Mańka.

Do poniedziałku w województwie śląskim przetargi na budowę boisk ogłosiło 15 gmin i powiatów. - Mamy sygnały, że w najbliższych dniach do tej liczby dołączą kolejne. Kalendarz rzeczywiście jest bardzo napięty. Najważniejsze, żeby jak najszybciej zacząć roboty i położyć nawierzchnię boiska, kiedy pogoda będzie dobra. Ogrodzenie, szatnie i oświetlenie można zrobić nawet w listopadzie czy grudniu - mówi Raczek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.