Partnerzy serwisu:
Koniec marzeń o szybkiej budowie szerokich dróg, którymi będzie można jeździć po Polsce. Po Euro 2012 staną inwestycje, bo rząd drastycznie obciął fundusze. Dobre drogi będą dopiero za 20 lat

Według danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jest zgoda na rozpoczęcie zaledwie sześciu nowych inwestycji za miliard złotych. Lista jest krótka, więc podajemy ją w całości: budowa węzła i remont dwóch kilometrów poniemieckiej autostrady A6 (z przedwojennych płyt) koło Szczecina, obwodnice małych Stawisk, Szczuczyna i Bargłowa Kościelnego na Podlasiu na trasie na Litwę, obwodnica Nowego Miasta Lubawskiego na Warmii i Mazurach, oraz obwodnica Leżajska na Podkarpaciu.

Są szanse, że lista nieco się wydłuży za sprawą oszczędności, które udało się wygospodarować podczas ubiegłorocznych przetargów. Z tej puli są pieniądze na most Grota i kawałek drogi ekspresowej w stolicy (za bagatela znów ok. miliard złotych).

Jeśli oszczędności będzie więcej, drogowcy odmrożą wciąż czekające na zakończenie przetargi na inne trasy lub dorzucą kilka obwodnic. Mowa o fragmencie ekspresówki S7 koło Ostródy, brakującym odcinku zachodniej obwodnicy Poznania i wschodniej Krakowa oraz dwóch trasach wylotowych z Warszawy. No może jeszcze znajdzie się coś na obwodnicę Wąchocka i Radomia.

Władze największych miast już prześcigają się w lobbingu u ministra transportu Sławomira Nowaka. Drogowcy mogliby zacząć więcej budów, ale wiadomo, jest kryzys i rząd ostro tnie wydatki. Tym bardziej że Polska balansuje na granicy dopuszczalnego zadłużenia. A co gorsza kończą się już fundusze europejskie.

Trochę będzie się jeszcze remontować dróg wojewódzkich. Dobre wieści mamy dla mieszkańców gmin blokujących powiększenie parku narodowego w Puszczy Białowieskiej. Narzekali, że się o nich nie dba, bo główna droga do Białowieży jest w fatalnym stanie. To się zmieni. Marszałek Podlasia dał właśnie na jej remont.

Ale zdecydowanie złe wieści płyną z większości gmin i miast. "Puls Biznesu" alarmował, że aż 73 proc. gmin narzeka na brakujące fundusze.

- To koniec drogowego eldorado. Tak dłubać przy drogach będziemy jeszcze do 2030 r. Dopiero wtedy powstanie porządna sieć autostrad i dróg ekspresowych - przewiduje ekspert transportowy Adrian Furgalski, z zespołu doradców gospodarczych TOR.

Uważa, że żeby gonić Zachód, co roku musimy wydawać 15 mld zł na nowe drogi i 5 mld zł na remonty. Zdaniem Furgalskiego pieniądze można zabrać np. wojsku.

Drogi mogłyby także budować prywatne firmy, z którymi rząd rozliczałby się przez kilka lat. Problem w tym, że takie opłaty również wlicza się do długu państwa. Z tego powodu odkładana jest budowa brakującego fragmentu autostrady A1 pomiędzy Łodzią, a Śląskiem czy A2 ze stolicy na Białoruś.

Ale jest też dobra wiadomość. Zanim przyjdą chude lata, to dzięki Euro 2012 w tym roku będą prawdziwe drogowe żniwa. Dostaniemy setki kilometrów autostrad i ekspresówek, których budowa zaczęła się w lepszych czasach. A za rok-dwa będzie nowa droga z Łodzi do Wrocławia, duża obwodnica Lublina czy trasa z Gorzowa do Zielonej Góry.

Masz temat dla reportera Metra? Napisz do nas: metro@agora.pl