Partnerzy serwisu:
W przetargach, szczególnie tych na kontrakty o niewielkiej wartości, coraz częściej staje do walki tylko jedna firma.

W swoim najnowszym raporcie Urząd Zamówień Publicznych informuje o dramatycznym spadku tzw. wskaźnika konkurencyjności przetargów. W ubiegłym roku średnio na przetarg wpływały zaledwie 2,29 oferty, podczas gdy rok wcześniej było 3,62, a w 2005 r. - 4,4.

W przypadku 47 proc. zamówień o wartości poniżej tzw. progów unijnych - dla administracji rządowej była to równowartość 137 tys. euro, a dla samorządów 211 tys. euro - do przetargu zgłosiła się tylko jedna firma (w tym roku te progi są nieco niższe - dla administracji rządowej 133 tys., dla samorządów - 206 tys.).

Prezes UZP za rządów SLD i PiS Tomasz Czajkowski przyznaje, że dzięki ożywieniu gospodarczemu firmy, zwłaszcza budowlane, mogą dziś przebierać w ofertach. - Pieniędzy szukają więc tam, gdzie najłatwiej - mówi.

Jego zdaniem wielu przedsiębiorców może nie wierzyć w uczciwość przetargów. Czajkowski twierdzi, że przeforsowane przez PiS radykalne uproszczenie przepisów przetargowych mogło osłabić zaufanie do systemu zamówień. Wszelkie zażalenia firm do postępowań, których wartość nie przekracza progów unijnych rozstrzygają bowiem zamawiający, a od ich decyzji nie ma odwołania.

Czy obecnemu rządowi uda się to zmienić? W Sejmie odbyło się właśnie drugie czytanie projektu nowelizacji Prawa zamówień publicznych, która przywraca ochronę prawną dla przedsiębiorców przy zamówieniach powyżej 14 tys. euro (poniżej tej kwoty nie ma obowiązku stosowania ustawy). Rządowi zależy też na upowszechnieniu licytacji elektronicznych. To taki internetowy przetarg, w którym zwycięża ten, kto zaproponuje najniższą cenę.

UZP zwraca uwagę w raporcie na "niepokojąco wysoki odsetek postępowań prowadzonych w trybach, które nie gwarantują swobodnej konkurencji". Chodzi o tryb z wolnej ręki, negocjacji bez ogłoszenia oraz zapytania o cenę. Np. w tym pierwszym trybie udzielonych było aż 29 proc. zleceń poniżej progów unijnych.

Najbardziej przejrzystym i otwartym trybem zamówień publicznych oprócz przetargu nieograniczonego jest właśnie licytacja elektroniczna. Może być ona stosowana w przypadku zamówień dotyczących dostaw i usług "powszechnie dostępnych, o ustalonych standardach jakościowych".

Zwolennikiem e-licytacji jest Mariusz Rosiak, naczelnik biura zamówień publicznych w Urzędzie Miejskim w Jaworznie. Liczy, że na kupione w tym trybie materiały biurowe oraz sprzęt komputerowy urząd wyda nawet o jedną czwartą mniej pieniędzy.

Takich licytacji jest jednak wciąż niewiele, bo barierą dla wielu firm jest wymóg opatrzenia zgłoszenia "bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu". W projekcie nowelizacji rząd zaproponował więc zniesienie tego wymogu. Ponadto licytacje miałyby objąć także roboty budowlane.