Partnerzy serwisu:
Ministerstwo Zdrowia rozstrzygnęło przetarg na helikoptery dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zgodnie z przewidywaniami wygrał niemiecko-francuski Eurocopter

Za 23 śmigłowce i jeden symulator lotu MZ ma zapłacić prawie 500 mln zł. Nowe maszyny zastąpią przestarzałe helikoptery, na których LPR lata od przeszło 25 lat.

Przetarg trwał przeszło rok i od początku budził duże emocje. Zgłosiło się do niego 16 firm, m.in. amerykański koncern Sikorsky i polski PZL Świdnik. Ostatecznie do tzw. dialogu konkurencyjnego zakwalifikowano francusko-niemiecki Eurocopter, włosko-brytyjską AgustaWestland.

Nasi rozmówcy z MZ nieoficjalnie przyznają, że przetargiem od początku interesował się szef gabinetu politycznego premiera Adam Lipiński. Za wyborem francusko-niemieckiego helikoptera miał u niego lobbować pracujący dla Eurocoptera Jacek Łęski, prywatnie przyjaciel Lipińskiego. - Gdy dowiedział się o tym Piecha [wiceminister zdrowia], wkurzony pobiegł z tym do premiera, który zakazał Lipińskiemu interesowania się tą sprawą - mówi nasz rozmówca.

Tym informacjom stanowczo zaprzecza Lipiński. - Znam dobrze Jacka Łęskiego, ale nigdy nie rozmawialiśmy o tym przetargu - tłumaczy. Z Jackiem Łęskim nie udało nam się skontaktować.

W czasie tzw. dialogu konkurencyjnego Agencja Rozwoju Przemysłu (właściciel PZL Świdnik) zwracała uwagę, że warunki przetargu są przygotowane tak, żeby wygrać mógł tylko Eurocopter. Podobnie uważa Tomasz Hypki z Krajowej Rady Lotnictwa. Jego zdaniem warunki techniczne umieszczone w przetargu odpowiadały danym Eurocoptera.

Jednak odpowiedzialny za przetarg wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i nikt nie wywierał na niego żadnej presji. - Resort zdrowia z nieznanych mi powodów zrobił wszystko, żeby tego przetargu nie wygrał Świdnik z Agustą. Warunki przetargu zostały tak przygotowane, że wygrać może tylko jedna firma - mówił "Gazecie" prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Paweł Brzezicki na kilka dni przed ogłoszeniem wyników przetargu.

Maszyna Agusty nie miała m.in. przejścia do kabiny pilota i płóz, które ma helikopter Eurocoptera. Pinkas przekonuje, że płozy umożliwiają lądowanie śmigłowca bliżej miejsca wypadku, co skraca czas dotarcia ekipy ratunkowej do poszkodowanego. Jednak w specyfikacji technicznej nie było mowy np. o prędkości śmigłowca. - Prędkość jest trudna do porównania, poza tym różnice w prędkościach oferowanych śmigłowców nie są znaczące - tłumaczy Pinkas.

- Gdyby płozy były lepsze, nikt nie używałby kół - denerwuje się Mazur. - Nie rozumiem, czemu Ministerstwo Zdrowia od samego początku dyskryminowało polski zakład. Zrobiono wszystko, by nie wygrała Agusta, z którą współpracujemy od 11 lat.

Świdnicka spółka produkuje kadłuby dla helikopterów Agusty, rocznie ponad 100 sztuk. Umowa między obiema firmami zakładała, że jeśli przetarg wygrałaby Agusta, znaczna część produkcji śmigłowca znalazłaby się w Świdniku.

- Rozmawiałem na ten temat z premierem Kaczyńskim, który wyraźnie powiedział, że mamy wybrać najlepszy helikopter do ratowania ludzkiego życia, a nie zastanawiać się, która firma może na tym zyskać - odpowiada Pinkas. Po oskarżeniach ARP i Świdnika zdecydował, że posiedzenia komisji przetargowej będą nagrywane, a o sprawdzenie zarzutów pojawiających się w mediach poprosił ABW.

W tej sprawie do premiera pisała też świdnicka "Solidarność". W liście z 10 września "S" apelowała by "przy wyborze dostawcy śmigłowców zostały zabezpieczone interesy polskich pracowników oraz firm, w których pracują". List pozostał bez odpowiedzi. Wicepremier Gosiewski znalazł czas dla związkowców dopiero pod koniec września.

- Byliśmy zbulwersowani tym, co usłyszeliśmy na spotkaniu - mówi Roman Kozak ze świdnickiej "Solidarności". - Obecny na nim minister Pinkas oświadczył, że co prawda nie jest specjalistą od helikopterów, ale przygotowana specyfikacja na pewno pozwoli wybrać najlepszą maszynę dla LPR. A przecież tam wystarczyło wstawić logo Eurocoptera i jest po przetargu.

Za 23 śmigłowce i symulator Eurocopter zapłaci 496 mln zł. Agusty proponowała o 7 mln zł mniej. - Co z tego, że oferta Agusty była tańsza, skoro i tak przegraliśmy przez zapisy w specyfikacji technicznej - mówi Kozak. - Teraz Agusta po przegranej może zerwać dalszą współpracę i przenieść produkcję gdzie indziej. Nie muszę chyba tłumaczyć, co to oznacza dla naszego zakładu.