Partnerzy serwisu:
Przedsiębiorcy już nie będą mogli oprotestowywać przetargów. Wszelkie spory z odpowiedzialnymi za nie urzędnikami rozstrzygnie Krajowa Izba Odwoławcza. Jej orzeczenia można zaś zaskarżyć do sądu

Tak w największym skrócie ma wyglądać ochrona prawna przedsiębiorców walczących o publiczne kontrakty. W ubiegłym tygodniu Sejm nadał ostateczny kształt nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych. Teraz czeka ona już tylko na podpis prezydenta (nowe przepisy zaczną obowiązywać po 30-dniowym okresie vacatio legis).

Generalnie chodzi o przyspieszenie postępowań o zamówienie publiczne, a równocześnie poprawienie skuteczności rozwiązań mających zapobiegać łamaniu prawa przez zamawiających. Polskę zobowiązuje do tego unijna tzw. dyrektywa odwoławcza, której termin wdrożenia upływa 20 grudnia.

Urzędnicy odpowiedzialni za zamówienia publiczne dość często popełniają błędy. Obecnie, jeśli przedsiębiorca stwierdzi takowy, np. w specyfikacji istotnych warunków zamówienia albo w rozstrzygnięciu przetargu, może złożyć protest na ręce zamawiającego.

Rząd uznał, że ta procedura nie ma sensu. Praktyka pokazuje, że skuteczność protestów jest niewielka, bo zamawiający niechętnie przyznają się do łamania prawa. Skutek przynosi dopiero odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej.

Dlatego nowela pozbawi przedsiębiorców prawa do protestu. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych (UZP) Jacek Sadowy zapewnia, że postępowanie o zamówienie publiczne będzie wtedy trwało krócej o co najmniej 20 dni. Mało tego. Przedsiębiorcy już nie będą musieli korzystać z pośrednictwa prezesa UZP. Ponadto odwołanie opatrzone bezpiecznym podpisem wyślą pocztą elektroniczną.

Sęk w tym, że nie każdy może się odwołać. Takie prawo przysługuje przedsiębiorcy tylko wówczas, gdy wartość zamówienia przekracza tzw. progi unijne (133 tys. euro dla dostaw, 206 tys. euro dla usług oraz 5 mln 150 tys. euro dla robót budowlanych). A jeśli wartość zamówienia jest mniejsza, możliwości obrony są owiele skromniejsze. Zamiast protestować, przedsiębiorca będzie mógł poinformować zamawiającego ouchybieniach. Ten będzie mógł taką informację wyrzucić do kosza. Na szczęście na tym sprawa się nie skończy -wczterech sytuacjach. Ustawa pozwala przedsiębiorcy odwołać się do Krajowej Izby Odwoławczej (a od jej rozstrzygnięcia - do sądu), jeśli jego zarzuty dotyczą:

- wyboru trybu negocjacji bez ogłoszenia, zamówienia zwolnej ręki lub zapytania o cenę;

- opisu sposobu oceny spełniania warunków udziału w postępowaniu;

- wykluczenia z tego postępowania oraz

- odrzucenia oferty.

Wprzypadku zamówień o niewielkiej wartości barierą dla przedsiębiorców może być konieczność uiszczenia wpisu, który wynosi co najmniej 7,5 tys. zł. Wdodatku wrazie przegranej te pieniądze mogą przepaść. Z naszych informacji wynika, że rząd nie zamierza obniżać wysokości wpisu. Jednak, jak zapewnił nas Jacek Sadowy, odwołujący się przedsiębiorca odzyska pieniądze, jeśli zamawiający uzna jego argumenty, zanim Krajowa Izba Odwoławcza zajmie się sprawą. Ponadto, nawet wprzypadku przegranej przedsiębiorca odzyska część wpisu, jeśli faktyczne koszty postępowania odwoławczego okażą się niższe. Np. w2008r. średni koszt postępowania odwoławczego wyniósł 4064zł.

Z danych urzędu wynika, że wostatnich dwóch latach liczba odwołań oddalonych przez Krajową Izbę Odwoławczą przewyższyła liczbę odwołań uwzględnionych. W tym drugim przypadku udowodnione zostały nieprawidłowości naruszające interes prawny oferenta. Oczywiście Izba też może się mylić, dlatego firmy mogą zaskarżać jej rozstrzygnięcia do sądów okręgowych. Wubiegłym roku było 277 takich skarg. Jednak rzadko są one skuteczne. Ze 177 ubiegłorocznych orzeczeń sądowych tylko ok. 16 proc. było korzystnych dla skarżących (w efekcie sądy zmieniały lub uchylały orzeczenia Krajowej Izby Odwoławczej).

  • Coraz więcej przedsiębiorstw upada

    Firma
    syl
    691 firm nie przetrwało pierwszego roku kryzysu. To aż 68 proc. więcej niż w roku 2008 - pokazuje raport Coface Poland na temat upadłości firm w Polsce w 2009 roku.