Partnerzy serwisu:
W 2024 roku polskie firmy sprzedały za granicę ozdoby o wartości 85 mln euro, to o 17 proc. więcej niż rok wcześniej. Sezon trwa, więc tegorocznych danych jeszcze nie ma.

Vitbis z siedzibą w Złotoryi od kilkudziesięciu lat specjalizuje się w produkcji szklanych, ręcznie malowanych bombek. Zakład powstał w latach 50. XX wieku i jest jedną z największych firm w branży dekoracji świątecznych w Polsce.

Pracuje tutaj około 200 osób. "Życie każdej ręcznie robionej bombki zaczyna się w dmuchalni, czyli w hali, w której panuje bardzo wysoka temperatura. To tu rozgrzewane w ok. 650°C szkło staje się plastyczne, a wykwalifikowany dmuchacz może stworzyć dowolny kształt świątecznej dekoracji" – czytamy na stronie firmy. 

Po schłodzeniu wyroby są srebrzone. Kolejnym etapem jest nadanie im odpowiedniego koloru. Na koniec każda ozdoba trafia do dekoratorni. W okresie przedświątecznym bombki ze Złotoryi znaleźć można w sklepach w całej Europie, wysyłane są też do Ameryki Północnej i Azji.

Piotrkowska firma SZKŁO-DEKOR ma także bardzo długą tradycję. Już w latach 50. XX wieku eksportowała ręcznie wykonywane bombki na rynki Europy Zachodniej oraz do Stanów Zjednoczonych. 

Ręczną produkcją ozdób choinkowych zajmują się w Polsce także małe firmy. Spółdzielnia Socjalna "Szklany Świat" działa w Krośnicach od 2009 roku. To niewielka manufaktura, która w 2011 roku zdobyła pierwsze miejsce w konkursie na Najlepsze Przedsiębiorstwo Społeczne w Polsce.

Polskie firmy umacniają swoją pozycję w branży

Z najnowszej analizy instytucji płatniczej Akcenta wynika, że nasz kraj awansował w 2024 roku na drugie miejsce wśród europejskich eksporterów bombek, wyprzedzając Niemcy, a globalnie zajmuje wysoką, piątą pozycję. W 2023 roku Polska była na trzecim miejscu w Europie. 

– Zarówno na świecie, jak i w Polsce widzimy wyraźną tendencję: konsumenci coraz częściej wybierają jakość. I tak Francuzi mogą pochwalić się najwyższej jakości serami, Szwajcarzy zegarkami, a Polacy produkują jedne z najpiękniejszych bombek na świecie. Często ręcznie malowane i starannie wykonane, cieszą się uznaniem na całym świecie, a Polska utrzymuje silną pozycję na rynku, nawet w trudniejszych czasach – mówi Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału Akcenty.

Polskie bombki choinkowe i inne ozdoby świąteczne podbijają serca klientów na całym świecie, zdobywając uznanie nie tylko za wyjątkowy design, ale i trwałość.

Jarema wylicza, że wartość globalnego eksportu ozdób bożonarodzeniowych w 2024 roku wzrosła o 4 proc., osiągając 6,65 mld euro. Chiny, które dominują na tym rynku, odnotowały minimalny 3-procentowy wzrost w ujęciu rocznym, podczas gdy Polska poradziła sobie znacznie lepiej, notując aż 17-procentowy wzrost. Chiny to jednak nadal potęga, odpowiadają za 83 proc. globalnego eksportu (5,5 mld euro). 

Największym odbiorcą polskich bombek są Niemcy

W Europie wyprzedza nas tylko Holandia (235 mln euro), a Niemcy, które w 2023 roku były wiceliderem, w 2024 roku spadły poza podium (70,1 mln euro).

W ubiegłym roku polskie firmy sprzedały za granicę ozdoby o wartości 85 mln euro. Największym odbiorcą polskiego eksportu bombkowego są Niemcy. Do naszego zachodniego sąsiada w 2024 roku trafiła co czwarta ozdoba bożonarodzeniowa, łączny eksport do Niemiec wyniósł 20 mln euro. Na drugim miejscu były Stany Zjednoczone, do których wysłaliśmy świąteczne towary o wartości 16 mln euro, a podium zamyka Francja z wynikiem 6,5 mln euro. Polskie bombki zdobią również czeskie, austriackie i słowackie domy, można je także znaleźć w Rosji czy Australii.

Polska nie tylko jest ważnym graczem na globalnym rynku bożonarodzeniowych dekoracji, ale także importuje te produkty. W 2024 roku wartość importu wyniosła 61,3 mln euro, co oznacza wysoki, 30-procentowy wzrost w ujęciu rocznym. Zdecydowana większość bożonarodzeniowych dekoracji, podobnie jak rok wcześniej, przyjechała do nas z Chin (50,1 mln euro, co stanowi 82 proc. łącznego importu ozdób świątecznych). Import dekoracji świątecznych z Chin wzrósł aż o 37 proc. rok do roku. Sprowadzaliśmy do Polski również ozdoby z Niemiec (wartość importu wyniosła 4,1 mln euro) oraz z Holandii (wartość importu wyniosła 1,9 mln euro).

Branża narażona na wahania kursów

Zarówno eksport, jak i import ozdób świątecznych w dużej mierze opierają się na płatnościach w euro i dolarach, dlatego firmy działające w tej branży są szczególnie narażone na wahania kursów walut.

Eksperci Akcenty podkreślają, że przedsiębiorcy powinni brać pod uwagę ryzyko walutowe z dużym wyprzedzeniem. Produkcja świąteczna często zaczyna się już na początku roku, a znaczna część towarów przeznaczona jest na eksport, dlatego planowanie strategii walutowej na cały sezon jest kluczowe. 

– W branży świątecznych dekoracji cykl produkcyjny zaczyna się wiele miesięcy przed grudniem, dlatego firmy powinny z wyprzedzeniem analizować swoje potrzeby walutowe. Wahania kursów wpływają bezpośrednio na rentowność transakcji, zwłaszcza w okresach dużej zmienności rynkowej. Narzędzia takie jak forwardy czy opcje pozwalają ograniczyć ryzyko i sprawić, że koniec roku będzie czasem świętowania udanej sprzedaży, a nie zmartwień związanych z kursem euro lub dolara – podsumowuje Radosław Jarema.