Partnerzy serwisu:
Hodować pszczoły teoretycznie może każdy. Ale jeśli ktoś wiąże z tym zawodową przyszłość, powinien mieć wiedzę i umiejętności. Mamy w Polsce jedną z najlepszych szkół pszczelarskich w Europie.

Patryk Słotwiński z Kobiernic niedaleko Bielska-Białej to fotograf, podróżnik oraz wielki miłośnik pszczół. Wraz z żoną Dorotą prowadzą pracownię "Spokój Pszczoły". Odwiedzają szkoły, przedszkola, biblioteki i opowiadają o owadach. Przywożą sprzęt pszczelarski, żywe pszczoły w ramce pokazowej, fotobudkę.

Podczas warsztatów dzieci poznają tajemnice życia pszczół i mogą zobaczyć z bliska, jak pracują te pożyteczne owady. Wszystko to odbywa się w sposób bezpieczny dla uczestników. Dzieci próbują naturalnych miodów, dowiadują się też o zdrowotnych właściwościach produktów pszczelich. Mogą sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie w stroju pszczelarza.

Porąbka słynie z pszczół i miodów

Patryk i Dorota mają w ofercie także warsztaty pszczelarskie dla dorosłych. One również cieszą się dużym zainteresowaniem. Podobnie jak zajęcia, na których uczestnicy wykonują pod ich okiem woskowe świece. Wszystko to w duchu ekologii. Dorota i Patryk są edukatorami Klubu Gaja, jednej z najstarszych organizacji pozarządowych w Polsce. 

Dorota i Patryk opiekują się także kilkoma ulami na zabytkowym kirkucie w Bielsku-Białej. Owady zamieszkały tam w ramach projektu "Tajemniczy ogród" realizowanego przez Gminę Wyznaniową Żydowską, Klub Gaja oraz Urząd Miasta Bielska-Białej na niegrzebalnej części nekropolii. Cmentarz to  idealne miejsce dla pszczół, rosną tam robinia akacjowa, kasztany, sporo mniszków lekarskich, mury cmentarza porośnięte są bluszczem. 

– Żyjemy z naszej pasji. Mamy też oczywiście miody, ale to jest marginalna część naszej działalności – mówi nam Patryk. 

Pszczoła to jeden z symboli Porąbki – do której należą Kobiernice – zielonej gminy, której większość pokrywają lasy i łąki. Warunki do rozwoju pszczelarstwa są tutaj bardzo dobre. Gmina ma własny produkt tradycyjny, regionalny – "Miody z Gminy Porąbka", które zostały wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych, prowadzoną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. 

Miody z Porąbki zaczęły być znane już w dwudziestoleciu międzywojennym. Do Kobiernic, do pasiek Józefa Maurera, zjeżdżali wtedy podobno pszczelarze z całego Śląska. Pan Józef był dyrektorem Państwowej Szkoły Pszczelarskiej w ówczesnej Białej, a także aktywnym publicystą w czasopismach pszczelarskich, publikował między innymi na łamach "Pszczelarza", "Tygodnika Rolniczego" oraz "Bartnika Postępowego". Pisał o hodowli matek pszczelich, badaniach nad wadami uli amerykańskich, o chorobach owadów.

W Porąbce działa m.in. Gminne Koło Pszczelarzy "Bartnik", w którego działalność zaangażował się Patryk. Kilka lat temu z inicjatywy "Bartnika" w Porąbce stanęła pasieka edukacyjna z ulami w formie tradycyjnych drewnianych domków, charakterystycznych dla budownictwa góralskiego. 

– Zależy nam, aby dzieci już od najmłodszych lat spożywały produkty zdrowe, lokalnego pochodzenia, z pewnego źródła. Tak zrodził się pomysł założenia gminnej pasieki, z której pozyskany miód zostanie przekazany przedszkolom – podkreślał po otwarciu pasieki wójt gminy Porąbka Paweł Zemanek na łamach "Gazety Beskidzkiej".

Działalność pasieki połączona jest z cyklicznymi warsztatami z pszczelarzami, na których dzieci uczą się, jak powstaje miód, jakie ma właściwości i dlaczego jest zdrowy. 

Patryk terminował przez rok u znanego pszczelarza

By zostać pszczelarzem, nie trzeba mieć formalnego wykształcenia w tym kierunku. Jednak, jak mówi Patryk, to na pewno nie jest zajęcie dla każdego.

– Gdy adoptujemy psa, przeważnie zastanawiamy się nad tym, czy ma być jakiejś określonej rasy, czy powinien być duży czy mały, jaki ma mieć temperament. W przypadku owadów gdzieś nam czasem umyka, że to także żywe stworzenia i opieka nad nimi wymaga wiedzy i umiejętności – mówi Patryk.

Opowiada, że sam, nim zdecydował się na zajęcie pszczołami, przez rok terminował u doświadczonego pszczelarza, nieżyjącego już pana Józefa. Pomagał mu w pasiece. Dopiero potem podjął decyzję o zakupie trzech rojów pszczół.

Pszczoły (zdjęcie ilustracyjne)
Pszczoły (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

To nie był koniec nauki kobiernickiego pszczelarza. W Żywcu Moszczanicy działa Zespół Szkół Agrotechnicznych i Ogólnokształcących, placówka z tradycjami sięgającymi jeszcze 1945 roku. Patryk zapisał się tutaj na roczny kurs zawodowy "prowadzenia produkcji pszczelarskiej". Kurs daje uprawnienia rolnicze zgodne z wymogami Ministerstwa Rolnictwa oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Uczestnicy mają takie zajęcia, jak język obcy w pszczelarstwie, produkcja rolnicza, chów i hodowla pszczół, gospodarka pasieczna, technologia produktów pszczelich, w programie jest także nauka jazdy ciągnikiem rolniczym. Kurs cieszy się zawsze bardzo dużym zainteresowaniem. 

Patryk mówi, że bez odpowiedniej wiedzy i umiejętność z pszczelarstwa raczej nic nie wyjedzie. Już sama decyzja o postawieniu uli musi być przemyślana, trzeba mieć pewność, że pszczoły będą miały dostęp do pokarmu. W pszczelarstwie jest wiele czynników wpływających na to, czy będzie miód – to choćby pogoda. Pszczoły chorują, co roku w różnych miejscach w Polsce pojawia się zgnilec amerykański, choroba, która jest wyrokiem dla pasieki. Owady miewają także inne problemy zdrowotne. Są w Polsce lekarze weterynarii, którzy specjalizują się w ich leczeniu, ale jest ich niewielu. – Tych problemów jest naprawdę bardzo dużo – przestrzega Patryk.

pszczoła
pszczoła Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

W Polsce jest słynne technikum pszczelarskie

Pszczela Wola w gminie Strzyżowice w województwie lubelskim słynie z jedynego w Polsce technikum pszczelarskiego. Placówka powstała jeszcze w latach 40. XX wieku, obecnie działa w ramach Zespołu Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Ustawicznego. – To jedna z najlepszych tego typu szkół w Europie – mówi Patryk Słotwiński. Szkoła obchodzi 80-lecie, w październiku odbędzie się zjazd absolwentów.

Uczniowie Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli w czasie edukacji zdobywają wiedzę m.in. podczas płatnych praktyk u zawodowych pszczelarzy w Austrii, Niemczech, Luksemburgu, Francji, Szkocji i we Włoszech. Na specjalistycznym kursie uczą się inseminacji matek pszczelich. Nauka kończy się egzaminem. Tytuł technika pszczelarza daje wykształcenie rolnicze. Absolwenci zakładają własne pasieki, pracują także np. w zakładach przetwórstwa miodu i innych produktów pszczelich.

Co jeszcze warto wiedzieć o zawodzie pszczelarza? "Zdanie egzaminu państwowego nie jest koniecznością. Przygodę z pszczelarstwem można rozpocząć poprzez samodzielną naukę. (...). Warto rozejrzeć się za szkoleniami, które organizowane są przez koła pszczelarzy. Można również skontaktować się z Wojewódzkim Związkiem Pszczelarzy, gdzie można uzyskać wiele informacji, między innymi o okolicznych pasiekach czy też o specjalistycznych sklepach" – czytamy na stronie Pasieki Rodziny Sadowskich.

To jedno z największych polskich gospodarstw pszczelarskich. Sadowscy mają około 150 milionów pszczół zamieszkujących ponad 3 tys. uli, ich owady zapylają pola Mazowsza i Kujaw. Sadowscy przypominają, że przed zdecydowaniem się zawód pszczelarza trzeba sprawdzić, czy jest się odpornym na jad pszczeli. To na pewno nie jest zawód dla osób uczulonych na ten jad.

– Przede wszystkim, to zawód, który trzeba lubić, wkładać w niego pasję. Inaczej nic z tego nie wyjdzie – mówi Patryk Słotwiński.

Z danych Polskiej Izby Miodu wynika, że w Polsce jest prawie tyle samo rodzin pszczelich co w Stanach Zjednoczonych. Ponad 90 proc. to pasieki amatorskie. Pszczelarstwo stało się modne. W ciągu 10 lat liczba pszczelarzy w Polsce wzrosła niemal dwukrotnie – z 58 tysięcy w 2014 roku do prawie 100 tysięcy w 2024 roku.