Partnerzy serwisu:
Łączna kwota przeterminowanych mandatów, których nie zapłacili gapowicze podróżujący bez biletów środkami komunikacji miejskiej, to 211,2 mln zł.

Najnowsze dane BIG InfoMonitor pokazują, że w Rejestrze Dłużników figuruje już blisko 139 tys. osób, które nie uregulowały na czas mandatu za jazdę bez biletów. Długi niektórych gapowiczów są gigantyczne. 34-latek z zachodniopomorskiego ma np. do zapłacenia prawie 66 tys. zł.

Wpływy z biletów pokrywają tylko część kosztów komunikacji

Komunikacja miejska to alternatywa dla samochodu. By system był efektywny i odpowiadał na potrzeby pasażerów, konieczne jest jego stabilne finansowanie, zarówno ze strony samorządów, jak i użytkowników kupujących bilety. Wpływy z biletów pokrywają tylko część rzeczywistych kosztów funkcjonowania transportu zbiorowego. Dane Urzędu m.st. Warszawy pokazują, że w 2024 roku tutejsza komunikacja przewiozła blisko 956 mln pasażerów. Wpływy z biletów wyniosły około 1,03 mld zł, podczas gdy całkowite koszty funkcjonowania systemu sięgnęły aż 4,4 mld zł.

W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor jest aż 138 965 osób, które nie opłaciły mandatów za przejazdy bez biletów. Ich zobowiązania to łącznie 211,2 mln zł, co oznacza znaczący wzrost względem ubiegłych lat. Dla porównania – w 2020 r. kwota zaległości z tego tytułu wynosiła 171,3 mln zł.

– Obserwowany wzrost liczby dłużników z tytułu przejazdów bez biletu i wartości ich zaległości to efekt kilku nakładających się zjawisk. Przede wszystkim, w warunkach rosnących kosztów życia, część osób dokonuje selekcji zobowiązań, nadając priorytet tym, których nieopłacenie niesie natychmiastowe konsekwencje. W efekcie płatności za transport publiczny częściej pozostają nieuregulowane – wyjaśnia dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.

Dodaje, że mimo upływu lat wciąż widoczny jest wpływ pandemii, która przyczyniła się do rozluźnienia dyscypliny płatniczej i obniżenia wrażliwości społecznej na obowiązek terminowego regulowania "drobnych" zobowiązań. Ale też wzrost liczby wpisów do rejestrów dłużników może wynikać z większej determinacji miejskich przewoźników, którzy coraz częściej sięgają po takie narzędzia.

Groźba wpisu do rejestru dłużników mobilizuje do zapłaty

Wśród województw, które mają największy problem z "gapowiczami" są łódzkie, mazowieckie i pomorskie. W pierwszym z nich liczba gapowiczów to aż 40 694 osoby. Ich łączne zadłużenie sięga ponad 65,8 mln zł, co przekłada się na średnią kwotę długu wynoszącą około 1 618 zł na osobę. Na drugim miejscu znajduje się mazowieckie, w którym jest 32 813 gapowiczów z łącznym zadłużeniem przekraczającym 46,7 miliona złotych. Średni dług w tym regionie wynosi około 1 424 zł. Trzecie pod względem liczby osób zalegających z opłatami jest województwo pomorskie, gdzie liczba gapowiczów wynosi 11 430, a ich łączny dług przekracza 16 mln złotych, co daje średnią wartość zadłużenia na poziomie 1 401 zł. Najwyższa średnia zaległość na osobę odnotowana została z kolei na Podlasiu – 1701 zł.

Według statystyk BIG InfoMonitor po wysyłce wezwania do zapłaty z informacją o możliwości wpisu dłużnika do rejestru zaległość spłaca 67 proc. osób, a jeśli już dojdzie do zgłoszenia dłużnika do bazy BIG, to w pierwszych czterech miesiącach zaległość reguluje 26 proc. osób. Część osób spłaca zaległości już na wieść o możliwości znalezienia się w rejestrze, inni ignorują obecność w rejestrze do momentu, gdy zaczyna im to przeszkadzać np. w zaciągnięciu kredytu czy podpisaniu umowy abonamentowej np. na telewizję kablową.

Kto najczęściej jeździ bez biletu?

Analiza danych BIG InfoMonitor pokazuje, że najwięcej gapowiczów to osoby w wieku 35-44 lata – to aż 42 346 osób. Wśród kobiet dominują osoby w wieku 25-34 lata (9 189 osób), natomiast wśród mężczyzn najwięcej zaległości występuje w grupie osób w wieku 35-44 lata (33 532 osoby). Trzeba jednak pamiętać, że w niektórych miastach funkcjonują programy darmowej komunikacji dla uczniów i seniorów, co wpływa na ich mniejszą obecność w rejestrach dłużników.

Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.pl

– Choć potocznie przyjmuje się, że to młodzież najczęściej jeździ na gapę, dane jasno pokazują, że największe straty dla transportu miejskiego i międzymiastowego generują osoby w wieku produkcyjnym – aktywne zawodowo, często podróżujące, posiadają stałe dochody, a mimo to decydujące się na unikanie należnych opłat za przejazd. Można przypuszczać, że część z nich traktuje mandat jako koszt mniejszy niż regularny zakup biletów, bagatelizując długofalowe skutki wpisu do rejestru dłużników – komentują twórcy raportu.